mruknęła Alicja z nietaktowną satysfakcją.<br>Elżbieta czuła się nieco rozbita. Chodzić wprawdzie mogła, ale z największym trudem, zdecydowała się więc zostać na noc. Problem, gdzie ją położyć, żeby nie narazić na następny zamach, zajął nam resztę czasu. Prawdopodobnie zgłupiałyśmy już z tego wszystkiego do reszty, bo wiadomo było przecież, że zbrodniarz posiedzi spokojnie, dopóki się nie przekona, że znów trafił kogoś niewłaściwego. Ulokowaliśmy ją w końcu w pokoju po Włodziu, Marianne, Agnieszce i Bobusiu, na łóżku Alicji zostawiłyśmy kukłę, Alicja zaś przygotowała sobie posłanie na kanapie. Pozamykałyśmy starannie wszystkie drzwi i okna i uznałyśmy, że powinno być bezpiecznie.<br>Umyłam się, jak