Lud mordował teraz w jego imieniu, przeklinając i <orig>bana</>, i Gwardię, i Miasto Os.<br>Magwer siedział nieruchomo, z otwartymi szeroko oczami, a jego wargi poruszały się lekko.<br>- To nie jest Ostry!<br><tit>14. Pierwszy szturm</><br>Tłum wlał się na ulice Dabory, porywając ze sobą wszystkich, którzy stanęli na jego drodze. Mężczyźni zbroili się pospiesznie - wyłamywali deski z drzwi, chwytali kije, podnosili z ziemi kamienie.<br>Szli Krzemiennym i Wełnianym Traktem, wzdłuż domów <orig>joparzy</> i <orig>koleśników</>, przeciskali się zaułkami, bramami; hałaśliwie, bez opamiętania.<br>Gdyby tłum nikogo nie spotkał na swej drodze, pewnie opadłby jego żywioł, zagasł pęd. Wściekłość, co jak przegrzane mleko wykipiała z ludzi