ostentacyjnie, wychodził z sali w trakcie spektaklu, potem okazywało się, że uznał, że to jego życie, słowa. Ktoś inny przychodził do mojej garderoby, patrzył, nie chciał wyjść, potem okazywało się, że to jej znajomy, że coś w tym tekście odnalazł. Nic nie rozumiałam. Proszono żebym przestała to grać, że to zbyt osobiste, obrażano się. Jej znajomi. Mężczyźni. Kobiety. Jej przyjaciółki. Nic nie rozumiałam. Zagrałam ten spektakl 150 razy, jeździły za nim po Polsce całe grupy młodzieży z plecakami, nie wiem już ile razy słyszałam, że to o nich, o tym co czują. Nic nie rozumiałam. Jaka Ona była?<br>Prosiłam cztery miesiące