Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
to w momencie, kiedy już jestem w drzwiach jadalni i widzę wszystkich domowych przy stole. Zawracam więc. A po kolacji, którą zjadam z nieznajomymi, nie od razu zasiadam do tygodników. Pakuję się. Przy tej sposobności natrafiam na nieszczęsne szkło powiększające, które wziąłem od Campillego. Piszę list z przeprosinami i paroma zdawkowymi formułkami pożegnania. Drugi, serdeczniejszy - do Malińskiego, którego nie ma, bo jest w Bolonii. Zaklejam koperty i w tym momencie, nagle - słabo mi. Pory, ból w piersi, zawrót głowy, w oczach cętki! Nie wiem, co to, pewnie serce, nigdy w życiu czegoś podobnego nie przechodziłem. Na szczęście po kwadransie mija. Sięgam
to w momencie, kiedy już jestem w drzwiach jadalni i widzę wszystkich domowych przy stole. Zawracam więc. A po kolacji, którą zjadam z nieznajomymi, nie od razu zasiadam do tygodników. Pakuję się. Przy tej sposobności natrafiam na nieszczęsne szkło powiększające, które wziąłem od Campillego. Piszę list z przeprosinami i paroma zdawkowymi formułkami pożegnania. Drugi, serdeczniejszy - do Malińskiego, którego nie ma, bo jest w Bolonii. Zaklejam koperty i w tym momencie, nagle - słabo mi. Pory, ból w piersi, zawrót głowy, w oczach cętki! Nie wiem, co to, pewnie serce, nigdy w życiu czegoś podobnego nie przechodziłem. Na szczęście po kwadransie mija. Sięgam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego