nawet roku.<br><br>Znów wracała do Polski jak gwiazda. Znów były wymyślne kreacje, biały Mercedes i dwa pudelki. I znów bardzo szybko trafiła na margines. Zamknęła się w swoim domu w podwarszawskiej Magdalence. Popadła w dewocję. Deklarowała, że chce zostać świętą; ludzie ją zawiedli, więc zajmie się zwierzętami. - Kocham to co zdegradowane, poniżone, odepchnięte - mówiła i zbierała napotkane po drodze kulawe koty, ślepe psy, wszystko co bezdomne.<br><br><tit>Królowa Lewina</><br><br>Chyba nie zauważyła, kiedy to wymknęło się spod kontroli. Jest taki moment, gdy ilość zwierząt zmienia się w jakość: gromadka psów w sforę, w tony karmy, góry odchodów, hektolitry zużywanej wody. Jeszcze opowiadała