czerwona z gniewu, agresywnie wymachując parasolką.<br>Rozmowa między nami potoczyła się mniej więcej tak:<br>- Czy to pan jest ten Rybicki? - wrzasnęła, przybliżając niebezpiecznie parasolkę do mego nosa.<br>- Nie, proszę pani - odparłem cofając się pod ścianę.<br>- A gdzie jest ten deprawator? - natarła na mnie energicznie.<br>- O co pani idzie? - wyjąkałem, zupełnie zdeprymowany tym najściem.<br>- Dowiedziałam się, że moja córka przychodzi tu do tego starucha i wysiaduje u niego. Jak ja go dopadnę, to popamięta ruski miesiąc. Żeby moją córkę uwodził ten stary koń, moją córkę, tę niewinną istotę!<br>- Ależ, proszę pani, to jakaś pomyłka. Pan Rybicki jest bardzo kulturalnym człowiekiem, artystą. Co