nocny stróż. Tej nocy spał już nawet "strażnik niezłomny", a Adaś jeszcze czuwał.<br>Było już dawno po północy, gdy stała się historia nadzwyczajna. Adaś miał wypieki na twarzy. Zapalił świecę i zaczął schodzić po stromych schodach. Świeca była zgoła zbędna, gdyż oczy chłopca płonęły.<br><page nr=102> Zdumiały się złośliwe babki na portretach, zdumiał się brodaty rycerz i jednooki szambelan ujrzawszy podczas głuchej nocy młodzieniaszka, przemykającego się przez "bawialnię". Zdawało się, że jedna prababka, nieco wstydliwa, zasłoniła oczy powiekami, albowiem młodzian był niezupełnie odzian. On jednak szedł pośpiesznie, stąpając na palcach. Ani babki go nie obchodziły, ani cały świat go nie obchodził. Zbliżył się