wściekałam, a przedstawiciel spółdzielni tłumaczył i tłumaczył, mąż natomiast siedział osłupiały i tylko po ruchach jego warg domyślałam się, że wymienia nazwiska krewnych oraz znajomych, u których będzie można zaciągnąć długi. Ostatecznie jednak oświadczyłam, że mimo wszystko decyduję się na zamianę, chociaż jestem przekonana, że wyliczone sumy pieniędzy - to czyste zdzierstwo. Co powiedziawszy, udałam się do samego prezesa i pod pretekstem napisania artykułu o... zamianach mieszkań, poczęłam rzecz dogłębnie zgłębiać.<br>&lt;tit1&gt;KONFLIKTY&lt;/tit1&gt;<br>Generalna zasada obowiązująca przy zamianach jest następująca: członek obejmujący w posiadanie zwolnione mieszkanie - płaci za nie jak za nowe, a zatem musi ono odpowiadać kryteriom nowości. Zaś koszty doprowadzenia mieszkania