Władysławem Gąsienicą-Rojem i Janem Podczerwińskim). Pytany o to, dlaczego chodzi, powiedział: - Aby chociaż o jednym z mojej rodziny mówili dobrze... Raz odwiedził nocą dom rodzinny na Krzeptówkach, by chociaż przez chwilę zobaczyć swoją żonę, córeczkę Władzię i matkę Teresę. I ten twardy, silny mężczyzna, który tyle przeszedł, płakał wtedy ze wzruszenia, jak dziecko - wspomina Helena Małochleb.<br><br><tit>W 11 dni z Budapesztu do Zakopanego</><br><br>Osobny rozdział stanowiły przejścia zimowe. Lawiny, głęboki śnieg, mróz z jednej strony utrudniały marsz kurierów, z drugiej stanowiły zaporę dla Niemców i Słowaków. Każdy kurier dobrze jeździł na nartach. Narty mieli swoje, za każdym razem, gdy przechodzili góry