wino bez kłopotów. <br><br>Ksiądz ściszył głos. - Jeżeli już tak daleko zaszliśmy, to wyznam panu, że są ludzie, którzy chcą panu pomóc. Oni mają możliwości - przerwał i nerwowo począł ugniatać sutannę, bardzo zniszczoną. <br>- Rozumiem, ksiądz chce mi pomóc i przypomnieć, że nie zawsze byłem na tyle ostrożny, aby trzymać język za zębami, zdaję sobie sprawę, że byłem łatwowierny.<br>Ksiądz, nie patrząc Jassmontowi w oczy, powiedział z serdecznym naciskiem, i trudem, gdyż zamarzył mu się łyk wody sodowej, zimnej, prosto z syfonu: - Nie o przeszłości tu mowa, o przyszłości - przerwał, bo musiał beknąć. Ciężkim spojrzeniem trwożnie omiótł kancelarię. - Mówmy o tym, co ważne