jednak przyłapuję się na tym, że siedzę cały wychylony do przodu, w napięciu obserwując jezdnię przed nami, którą wciąż nam coś tarasuje. Ostatni ciąg moich rozmów w Rzymie, od tej pierwszej z Malińskim, dającej wstępne wyjaśnienia, aż po ostatnią, kapitulacyjną, z kardynałem, Przypominałem sobie w każdym szczególe. Logika ich była żelazna. Wniosek wynikał jeden. Czułem jego moc i sens nawet wówczas, kiedy nie mogąc się z nim pogodzić, miotałem się po całym Rzymie. W Lazaretto, powoli przychodząc do sił i uspokajając się, widziałem jeszcze wyraźnie, że na moje nieszczęście z przesłanek, które się wokół sprawy ojca nagromadziły, mógł się na terenie