Typ tekstu: Książka
Autor: Bielecki Michał
Tytuł: Dziewczyna z Banku Prowincjonalnego S. A.
Rok: 1997
zabrali go na badania, ale okazało się, że alarm był fałszywy. Nic poważnego.
- Rozumiem, że nie ma pan nic przeciwko temu, żebym z nim zaraz porozmawiał?
- W przeciwnym razie nie dzwoniłbym do pana.
Do kliniki kardiologicznej nie było daleko, ale wzmożony ruch drogowy, który zaczynał się po drugiej, jeszcze nie zelżał, więc straciłem na dojazd pół godziny. Zatrzymałem się przed portiernią i podszedłem do stróża.
- Mógłbym wjechać do środka? - spytałem.
- Zabronione - burknął nie podnosząc głowy.
Sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem dwa złote. Położyłem monetę na parapecie.
- Takie auto to wielka odpowiedzialność - biadolił.
Dołożyłem jeszcze złotówkę.
- Nie wiem, czy opłaca się ryzykować
zabrali go na badania, ale okazało się, że alarm był fałszywy. Nic poważnego.<br>- Rozumiem, że nie ma pan nic przeciwko temu, żebym z nim zaraz porozmawiał?<br>- W przeciwnym razie nie dzwoniłbym do pana.<br>Do kliniki kardiologicznej nie było daleko, ale wzmożony ruch drogowy, który zaczynał się po drugiej, jeszcze nie zelżał, więc straciłem na dojazd pół godziny. Zatrzymałem się przed portiernią i podszedłem do stróża.<br>- Mógłbym wjechać do środka? - spytałem.<br>- Zabronione - burknął nie podnosząc głowy.<br>Sięgnąłem do kieszeni i wyjąłem dwa złote. Położyłem monetę na parapecie.<br>- Takie auto to wielka odpowiedzialność - biadolił.<br>Dołożyłem jeszcze złotówkę.<br>- Nie wiem, czy opłaca się ryzykować
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego