ich. I gdzie, w parku? Przecież nie będą ich wlec na cmentarz. A tu, przy kuchni, Rosjanie zaraz dojrzą świeży grób i...<br> - Przecież oni nie pławią się jak tamci w nękaniu ludzi widokiem trupów - rozzłościła się Marta. - Pomogę panom, odciągnijmy ich choćby ku krzakom albo przykryjmy gałęziami. Potem, gdy mróz zelżeje, pochowamy.<br> Ociągając się, ruszyli przed kuchnię. Należało się z tym uporać. W sionce Gawlikowa zatrzymała Hanię:<br> - Aza się oszczeniła. Panienka obejrzy. Psy jak hamany.<br> Istotnie, Aza ulokowała się w zagródce, w której od kilku dni rezydowały dwa prosiaki. Maciora nie chciała ich karmić, zjadła swoje potomstwo po kolei, udało się