Nawet Surmówna. Zwłaszcza ona. Ci ludzie dość ostatnio przeżyli. Na miłość boską, pani Marto, kto? Reidern, Borowski, Andrzej?<br> - Nie wiem. Chyba żaden z nich. Jeżeli, to prędzej już Borowski. Nie, też nie. Syn Surmy, ten Jerzy, miał jakoby po nim dziedziczyć, był do niego przywiązany. Ale jeśli sam miał się żenić z panią Iną? On? Co ja plotę! Niepodobieństwo.<br> - Może jednak ta Ina?<br> - To ostatnia osoba, którą można podejrzewać. Sprawca był doskonale poinformowany, pani Ina zaś rozważa wciąż własne dramaty, czy może teraz nadzieje? To jest smutny, zrezygnowany człowiek. Jeżeli nawet po wojnie ułoży się po staremu, będzie i tak o