Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
zaczął mu się jednak kruszyć i prawie z żalem
powiedział: - Niech tak nie doczekam, sprzedam. A wy kto jesteście?
- Wysiedleńcy - powiedziała matka.
- Aaa... To może byście kartofli sobie trochę wzięli?
- Wzięlibyśmy, ale jak? Musimy za tym butem.
- A modliliście się do świętego Antoniego? - pierwsza z kopaczek
zdyszana dopadła nas. - Na zgubę nie ma jak święty Antoni. Tak mi raz
cielę poszło i poszło. Co się naszukałam, napłakałam...
Nie zdążyła dokończyć, bo już nadciągnęły pozostałe kopaczki, tak
samo zdyszane, i stanęły przed nami w zmartwionym półwieńcu. Głowy w
chustki szczelnie owinięte. Twarze aż do czerwoności rozgrzane, a w
ręku każdej motyka, toteż
zaczął mu się jednak kruszyć i prawie z żalem<br>powiedział: - Niech tak nie doczekam, sprzedam. A wy kto jesteście?<br> - Wysiedleńcy - powiedziała matka.<br> - Aaa... To może byście kartofli sobie trochę wzięli?<br> - Wzięlibyśmy, ale jak? Musimy za tym butem.<br> - A modliliście się do świętego Antoniego? - pierwsza z kopaczek<br>zdyszana dopadła nas. - Na zgubę nie ma jak święty Antoni. Tak mi raz<br>cielę poszło i poszło. Co się naszukałam, napłakałam...<br> Nie zdążyła dokończyć, bo już nadciągnęły pozostałe kopaczki, tak<br>samo zdyszane, i stanęły przed nami w zmartwionym półwieńcu. Głowy w<br>chustki szczelnie owinięte. Twarze aż do czerwoności rozgrzane, a w<br>ręku każdej motyka, toteż
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego