Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
z książek!), jeśli nawet, to i tak nas nie zje na surowo.
Hubert się zawstydził i popędził konia.
Bokiem, miejscami tylko brukowanej, uliczki płynął strumyk śmierdzącej wody, pełnej papierów, strzępów, skorup z jaj, łupin. Zapach cebuli i brudu wiał z każdych drzwi, za którymi widniały kulawe łóżka bez sienników, pierzem ziejące poduszki, garnki wyszczerbione, wiszące na sznurkach łachmany zbyt wyszargane, by do czegokolwiek jeszcze służyć mogły.
Wśród tej ostatniej nędzy ścian i sprzętów połyskiwały niechętne oczy w twarzach czarnych i wychudłych, a ręce żółte i drapieżne otwierały z trzaskiem drzwi i okna, by wyjrzeć na to nie widywane w tym przeklętym
z książek!), jeśli nawet, to i tak nas nie zje na surowo. <br>Hubert się zawstydził i popędził konia. <br> Bokiem, miejscami tylko brukowanej, uliczki płynął strumyk śmierdzącej wody, pełnej papierów, strzępów, skorup z jaj, łupin. Zapach cebuli i brudu wiał z każdych drzwi, za którymi widniały kulawe łóżka bez sienników, pierzem ziejące poduszki, garnki wyszczerbione, wiszące na sznurkach łachmany zbyt wyszargane, by do czegokolwiek jeszcze służyć mogły.<br>Wśród tej ostatniej nędzy ścian i sprzętów połyskiwały niechętne oczy w twarzach czarnych i wychudłych, a ręce żółte i drapieżne otwierały z trzaskiem drzwi i okna, by wyjrzeć na to nie widywane w tym przeklętym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego