co wtedy czuła? Niech powie o tym sama: "Gdyby podówczas kawałek drewna za człowieka przebrano i powiedziano mi, że gdy wyjdę za niego, będę panią siebie, że on mnie wozić będzie po zabawach, zgodziłabym się wyjść za drzewo" - oceniła po latach swe, a raczej matki, postanowienie.<br><br><tit>Poślubna noc...</><br><br> Dlaczego piękny ziemianin ożenił się z niepozornym, nieopierzonym podlotkiem? Czyżby pani Franciszka pragnęła mieć w rodzinnym kręgu, w bliskim zasięgu, tego znanego w całej okolicy miłośnika koni, organizującego z ułańską fantazją towarzyskie rozrywki - karnawałowe maskarady, paradne zaprzęgi w kilka koni? I dlatego wybrała tego wodzireja i koniarza na zięcia, choć tłoczył się tłum