Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
daleko, i więcej się nie bała. A jeśli nie można nigdzie polecieć, to też lepiej ptakiem umrzeć niż człowiekiem. Własnym dziobkiem bym se dołek wyryła, własnymi skrzydłami bym się przykryła. Taką sobie ułożyła piosenkę.

Nie mogłam patrzeć w oczy tych dzieci. Pójdę do miasta, przyniosę im chleba. Wymknęłam się z ziemianki, kiedy wszyscy spali. Kwiaty na łąkach już się śmiały. Ptaki Bogu śpiewały. Dziękowały, że są ptakami. Dzieci bawiły się za opłotkami, niczego się nie bały.

Przed koszarami stał Maks Heimberg. Chodź no tutaj, chodź no! - zawołał, gdy chciałam skręcić w podwórze po drugiej stronie. Czego ode mnie chcesz? Przecież ty
daleko, i więcej się nie bała. A jeśli nie można nigdzie polecieć, to też lepiej ptakiem umrzeć niż człowiekiem. Własnym dziobkiem bym se dołek wyryła, własnymi skrzydłami bym się przykryła. Taką sobie ułożyła piosenkę.<br><br>Nie mogłam patrzeć w oczy tych dzieci. Pójdę do miasta, przyniosę im chleba. Wymknęłam się z ziemianki, kiedy wszyscy spali. Kwiaty na łąkach już się śmiały. Ptaki Bogu śpiewały. Dziękowały, że są ptakami. Dzieci bawiły się za opłotkami, niczego się nie bały.<br><br>Przed koszarami stał Maks Heimberg. Chodź no tutaj, chodź no! - zawołał, gdy chciałam skręcić w podwórze po drugiej stronie. Czego ode mnie chcesz? Przecież ty
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego