ich krótkiej i skomplikowanej przeszłości, która była kłamstwem. Przez to kłamstwo miały się dzieci mozolnie przebijać do nowej prawdy życia. Pod wizerunkiem Zbawiciela, w obecności bożej, musztrowała je w wielkim oszustwie, wdrażała do wielkiego kłamstwa. Trzyletnie brzdące, które nie wiedziały o sobie nic poza tym, że cierpiały głód, dygotały z zimna i bały się bata, przyjmowały ulegle nową osobowość. Instynkt nakazywał im ćwiczyć pamięć nowych imion, znaków i adresów. Miały osobliwy spryt, który pozwalał zapomnieć o trwodze istnienia.<br>- Jak się nazywasz? - pytała siostra Weronika.<br>- Januszek - odpowiadał czarny, kędzierzawy chłopczyk z uśmiechem starego hurtownika skór cielęcych.<br><page nr=53> <br>- A nazwisko? <br>- Wiśniewski.<br>- Powiedz paciorek.<br>Chłopczyk