piosenką: "Jadą, jadą dzieci drogą!... " Zastanowiło go, któż to tak radośnie wyśpiewuje: "... i nadziwić się nie mogą, jaki piękny świat... - bo dzień był chłodny i pochmurny, nabrzmiały gnuśną słotą. Ujrzał dziewczynkę w kraciastej chuście przez ramię z maleństwem w podwiniętym rogu chusty. Biała koza pasła się obok. Dziewczynka, przebierając z zimna bosymi nogami, stała twarzą do rzeki, połyskującej ciemnym lśnieniem lanego żelaza, i złote paździorka rozwianych warkoczy leciały, zdawało się, z wiatrem za piosnką.<br>Dopiero gdy mu się rzuciła na szyję, pojął, że to jest Bronka z ostatnim Lubartem, z Beniusiem. Dwoje rodzeństwa wyniańczyła już przed nim.<br>Ile razy później (wszakże