Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
usuwanie odcisków, które już zaczęły się tworzyć na małych palcach u nóg.
- A może urodzisz?
Skąd ten szept, kto to powiedział? Przypomniała sobie tamten wyjazd na wieś... Lustro w zakrystii. Prostokątne ramy z łacińskim napisem. Twarz mężczyzny wśród spękań i plam.
- Kim jesteś?
- Twoim synem.
Zadygotała, jakby nagle owionęło ją zimne, przenikliwe powietrze. Nikt tak naprawdę nie chce tego dziecka. Tylko on... Tylko on... I jednak trochę ja...
Ścisnęło ją w żołądku. Mdłości. Zakryła dłonią usta i pobiegła do łazienki. Uklękła przy muszli i patrzyła na sączące się w dół białe strumyczki.
Zamknęła oczy...
Kiedy po kilku minutach wróciła do pokoju
usuwanie odcisków, które już zaczęły się tworzyć na małych palcach u nóg.<br> - A może urodzisz?<br> Skąd ten szept, kto to powiedział? Przypomniała sobie tamten wyjazd na wieś... Lustro w zakrystii. Prostokątne ramy z łacińskim napisem. Twarz mężczyzny wśród spękań i plam.<br> - Kim jesteś?<br> - Twoim synem.<br>Zadygotała, jakby nagle owionęło ją zimne, przenikliwe powietrze. Nikt tak naprawdę nie chce tego dziecka. Tylko on... Tylko on... I jednak trochę ja...<br>Ścisnęło ją w żołądku. Mdłości. Zakryła dłonią usta i pobiegła do łazienki. Uklękła przy muszli i patrzyła na sączące się w dół białe strumyczki.<br>Zamknęła oczy...<br>Kiedy po kilku minutach wróciła do pokoju
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego