Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
że nie zdołałem w czas zaprotestować.
Podetkał te swoje pomarszczone dłonie całe w wątrobianych
plamach.
I już Helena żwawo myła mu ręce.
Nieopatrznie to czyni!
Bo ja ich znam, tych swoich towarzyszy, zaraz każdy będzie się
domagał tego samego.
I gotów wpaść w furię, jeśli mu się odmówi.
- Dziadkowi nie zimno? - spytała Helena szorując jego ręce pod
strugą z kranu.
- Te-te... nie, nie, nie! - zamlaskał zadowolony.
- Tak ciepło jest dzisiaj?
- 0, te-te-te-te... ciepło, ciepło.
- To myj nogi! - zwróciła się do mnie.
- Co takiego?
- Raz, dwa - rozkazała.
- Tymczasem myj nogi.
Na nogach masz też paznokcie!
Dziadek mówi, że
że nie zdołałem w czas zaprotestować.<br> Podetkał te swoje pomarszczone dłonie całe w wątrobianych<br>plamach.<br> I już Helena żwawo myła mu ręce.<br> Nieopatrznie to czyni!<br> Bo ja ich znam, tych swoich towarzyszy, zaraz każdy będzie się<br>domagał tego samego.<br> I gotów wpaść w furię, jeśli mu się odmówi.<br> - Dziadkowi nie zimno? - spytała Helena szorując jego ręce pod<br>strugą z kranu.<br> - Te-te... nie, nie, nie! - zamlaskał zadowolony.<br> - Tak ciepło jest dzisiaj?<br> - 0, te-te-te-te... ciepło, ciepło.<br> - To myj nogi! - zwróciła się do mnie.<br> - Co takiego?<br> - Raz, dwa - rozkazała.<br> - Tymczasem myj nogi.<br> Na nogach masz też paznokcie!<br> Dziadek mówi, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego