Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
Wcale. Chciałem tylko kawy. On do kasjerki:
- Jedna kawa dla tego pana. Ja:
- Ach, nie. Ta osoba, do której pan dzwonił, czeka. - To niech czeka.
Wypiłem kawę duszkiem. Wróciliśmy do samochodu. Ja wyprzedzając Wieśniewicza. On - nie spiesząc się. Za to w samochodzie z miejsca rozwinął szybkość, od której zrobiło się zimno, z pasją ścinając zakręty, tak że aż gumy wydawały za każdym razem przeciągły pisk. Przejechaliśmy wzdłuż Tybru, za wyspą ze szpitalem, gdzie leżał Maliński, skręciliśmy w lewo i przez Most Palatyński z powrotem. Jedna uliczka. Druga. Wreszcie w trzeciej, najwęższej, zatrzymaliśmy się raptownie. Sandra! Nie, nie Sandra, lecz ta kuzynka
Wcale. Chciałem tylko kawy. &lt;page nr=202&gt; On do kasjerki:<br>- Jedna kawa dla tego pana. Ja:<br>- Ach, nie. Ta osoba, do której pan dzwonił, czeka. - To niech czeka.<br>Wypiłem kawę duszkiem. Wróciliśmy do samochodu. Ja wyprzedzając Wieśniewicza. On - nie spiesząc się. Za to w samochodzie z miejsca rozwinął szybkość, od której zrobiło się zimno, z pasją ścinając zakręty, tak że aż gumy wydawały za każdym razem przeciągły pisk. Przejechaliśmy wzdłuż Tybru, za wyspą ze szpitalem, gdzie leżał Maliński, skręciliśmy w lewo i przez Most Palatyński z powrotem. Jedna uliczka. Druga. Wreszcie w trzeciej, najwęższej, zatrzymaliśmy się raptownie. Sandra! Nie, nie Sandra, lecz ta kuzynka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego