Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
się mnóstwo niezwykle uciążliwych much, gzów, bzyków, mrówek, komarów, szerszeni, os i innych lataczy, których nazw nigdy nie poznała i nawet nie próbowała dociec. Widać je było wyraźnie na podświetlonej słońcem gazie, przez którą bezskutecznie usiłowały wedrzeć się do zacienionego wnętrza.
I nagle przestrzeń pomiędzy dziecinnym łóżeczkiem a oknem wypełniła zjawa nieznana, a przez to złowroga materia, która w tym momencie obudziła w tobie instynktowny, gwałtowny lęk. Był to zarys zmieniający kształty, przepoczwarzający się, potworniejący i powracający do normalności, widzialny a równocześnie przejrzysty, bo przechodziły przez niego nieliczne, przyćmione promienie słońca. Tak! Promienie słońca przechodziły przez niego jak sztylety, lecz zamiast
się mnóstwo niezwykle uciążliwych much, gzów, bzyków, mrówek, komarów, szerszeni, os i innych lataczy, których nazw nigdy nie poznała i nawet nie próbowała dociec. Widać je było wyraźnie na podświetlonej słońcem gazie, przez którą bezskutecznie usiłowały wedrzeć się do zacienionego wnętrza.<br>I nagle przestrzeń pomiędzy dziecinnym łóżeczkiem a oknem wypełniła zjawa nieznana, a przez to złowroga materia, która w tym momencie obudziła w tobie instynktowny, gwałtowny lęk. Był to zarys zmieniający kształty, przepoczwarzający się, potworniejący i powracający do normalności, widzialny a równocześnie przejrzysty, bo przechodziły przez niego nieliczne, przyćmione promienie słońca. Tak! Promienie słońca przechodziły przez niego jak sztylety, lecz zamiast
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego