Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
nim nie wspominałaś.
- Tak. Porucznik artylerii. Poległ albo zaginął. W każdym razie nie miałam od niego żadnej wieści. Przepadł bez śladu.
- Może dostał się do niewoli.
- Dałby mi o sobie znać.
- Bardzo go... kochałaś?
- To było tak dawno - powiedziała Zosia. - Teraz kocham maturzystę.
- Nie nazywaj mnie maturzystą! Potrafisz być bardzo złośliwa.
- Nie zrozumiałeś. Złośliwości były dobre w salonach, nie tutaj, w ziemiance, gdzie każdy prosi o życzliwość. Nie chciałam powiedzieć nic złego. Po prostu jesteś bardzo młody...
- Więc nie dorastam do porucznika artylerii?
- To nieładnie. Michała zostaw w spokoju.
- Jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie maturzystą, zerwę z tobą i pójdę ukoić
nim nie wspominałaś.<br>- Tak. Porucznik artylerii. Poległ albo zaginął. W każdym razie nie miałam od niego żadnej wieści. Przepadł bez śladu.<br>- Może dostał się do niewoli.<br>- Dałby mi o sobie znać.<br>- Bardzo go... kochałaś?<br>- To było tak dawno - powiedziała Zosia. - Teraz kocham maturzystę.<br>- Nie nazywaj mnie maturzystą! Potrafisz być bardzo złośliwa.<br>- Nie zrozumiałeś. Złośliwości były dobre w salonach, nie tutaj, w ziemiance, gdzie każdy prosi o życzliwość. Nie chciałam powiedzieć nic złego. Po prostu jesteś bardzo młody...<br>- Więc nie dorastam do porucznika artylerii?<br>- To nieładnie. Michała zostaw w spokoju.<br>- Jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie maturzystą, zerwę z tobą i pójdę ukoić
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego