Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
wystawy popatrzeć, po mieście się rozejrzeć, a nuż coś się zdarzy. A policjant błaga przy narożnikach: "Nie na ukos przechodzić, państwo moi mili", a wszyscy na ukos przechodzą. I policjant krzyczy: "Nie na ukos, do cholery jasnej. Co to? jak z bydłem trzeba?" A wszyscy na ukos. Więc policjant każe złotówki płacić. A wszyscy na ukos. Nie przez złość, tylko przyzwyczaili się i jakoś zapominają.
A podle lasu Jaguś idzie, dzban malin niesie, "A hej, dolo, dolo" - przyśpiewuje, że aż po lesie jęczy i zawodzi, aż to zawodzenie rozchodzi się dalej, hej, przez wioski, pola, łąki, do domów przez szyby zagląda
wystawy popatrzeć, po mieście się rozejrzeć, a nuż coś się zdarzy. A policjant błaga przy narożnikach: "Nie na ukos przechodzić, państwo moi mili", a wszyscy na ukos przechodzą. I policjant krzyczy: "Nie na ukos, do cholery jasnej. Co to? jak z bydłem trzeba?" A wszyscy na ukos. Więc policjant każe złotówki płacić. A wszyscy na ukos. Nie przez złość, tylko przyzwyczaili się i jakoś zapominają.<br>A podle lasu Jaguś idzie, dzban malin niesie, "A hej, dolo, dolo" - przyśpiewuje, że aż po lesie jęczy i zawodzi, aż to zawodzenie rozchodzi się dalej, hej, przez wioski, pola, łąki, do domów przez szyby zagląda
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego