Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
zrabować.
Odszedł Janosik, zabierając ze sobą ten strój nowy, nie wziął go jednak na siebie, tylko schował w zawiniątko, a w mundurze swoim studenckim przybył do ojcowskiej chaty. Smutny był i zamyślony przez dzień cały; wieczorem ojciec powiedział, że się wybiera nazajutrz na kiermasz* i bierze z sobą sto pięćdziesiąt złotych reńskich, bo woły kupić potrzebuje.
- Ej! Nie idźcie, tatusiu - rzekł mu Janosik - żeby was zbóje nie zrabowali.
- Oho! - odparł ojciec. - Może byś ty się dał zbójom zrabować; ja się ich nie boję.
- Zobaczymy - szepnął Janosik.
Ojciec poszedł, a on w kilka godzin później ubrał się w swój mundur zbójecki, od czarownic
zrabować. <br>Odszedł Janosik, zabierając ze sobą ten strój nowy, nie wziął go jednak na siebie, tylko schował w zawiniątko, a w mundurze swoim studenckim przybył do ojcowskiej chaty. Smutny był i zamyślony przez dzień cały; wieczorem ojciec powiedział, że się wybiera nazajutrz na kiermasz* i bierze z sobą sto pięćdziesiąt złotych reńskich, bo woły kupić potrzebuje. <br>- Ej! Nie idźcie, tatusiu - rzekł mu Janosik - żeby was zbóje nie zrabowali. <br>- Oho! - odparł ojciec. - Może byś ty się dał zbójom zrabować; ja się ich nie boję. <br>- Zobaczymy - szepnął Janosik. <br>Ojciec poszedł, a on w kilka godzin później ubrał się w swój mundur zbójecki, od czarownic
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego