Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
unik, cios, jęk, krzyk. W gwardzistach budził się instynkt drapieżcy, niepojęty dla zwykłych ludzi, tak jak niezrozumiałe pozostają dla nich obyczaje Szerszeni. Prawieczny instynkt, przekazywany z pokolenia na pokolenie, dziedziczony przez ów klan wojowników, których często nie uważano już za ludzi.
Ginęli. Bo przecież gwardzista, któremu przebiją serce, rozszarpią gardło, zmiażdżą czaszkę, tak samo zostaje trupem, jak i zwykły człowiek. Więc ciała Szerszeni również zaległy ziemię, choć wszędzie obok jednego przybranego w żółto-czarne barwy trupa leżało trzech, czterech daborczyków.
Wszędzie, z wyjątkiem samego środka pola bitwy. Tam rąbał Garłaj Jednooki, tam stało też kilkunastu jego towarzyszy, co chadzali na banowych
unik, cios, jęk, krzyk. W gwardzistach budził się instynkt drapieżcy, niepojęty dla zwykłych ludzi, tak jak niezrozumiałe pozostają dla nich obyczaje Szerszeni. Prawieczny instynkt, przekazywany z pokolenia na pokolenie, dziedziczony przez ów klan wojowników, których często nie uważano już za ludzi.<br>Ginęli. Bo przecież gwardzista, któremu przebiją serce, rozszarpią gardło, zmiażdżą czaszkę, tak samo zostaje trupem, jak i zwykły człowiek. Więc ciała Szerszeni również zaległy ziemię, choć wszędzie obok jednego przybranego w żółto-czarne barwy trupa leżało trzech, czterech daborczyków.<br>Wszędzie, z wyjątkiem samego środka pola bitwy. Tam rąbał Garłaj Jednooki, tam stało też kilkunastu jego towarzyszy, co chadzali na banowych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego