Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
monarcha...
i zobaczyłem nagle tę niewielką karawanę zdążającą do Betlejem, i zastanawiałem się, który spośród trzech magów, trzech króli, Kacper, Melchior czy Baltazar, dosiada śnieżnego dromadera, i czy jego darem okaże się mirra, kadzidło czy złoto, i wybrałem kadzidło, i w końcu w jego dymie orszak zniknął mi z oczu, zmierzając tam, gdzie my przebywaliśmy zaledwie przed kilku dniami, do Betlejem,
a z wolna zapadał mrok, gęstniejąc niespiesznie, w końcu jednak szofer musiał włączyć reflektory i łagodne światło sunęło nisko nad piaskiem, który srebrzył się w tej poświacie jak tafla jeziora nieporuszona powiewem wiatru.
Cień Minotaura
Bezmyślnie powtarzałem w pamięci ten
monarcha...<br>i zobaczyłem nagle tę niewielką karawanę zdążającą do Betlejem, i zastanawiałem się, który spośród trzech magów, trzech króli, Kacper, Melchior czy Baltazar, dosiada śnieżnego dromadera, i czy jego darem okaże się mirra, kadzidło czy złoto, i wybrałem kadzidło, i w końcu w jego dymie orszak zniknął mi z oczu, zmierzając tam, gdzie my przebywaliśmy zaledwie przed kilku dniami, do Betlejem,<br>a z wolna zapadał mrok, gęstniejąc niespiesznie, w końcu jednak szofer musiał włączyć reflektory i łagodne światło sunęło nisko nad piaskiem, który srebrzył się w tej poświacie jak tafla jeziora nieporuszona powiewem wiatru.<br>Cień Minotaura<br>Bezmyślnie powtarzałem w pamięci ten
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego