głowy, aby go podejrzewać, z góry się usprawiedliwiał.<br>W końcu jeden z młodszych detektywów, sierżant Harry Simson, nie wytrzymał i powiedział: <q><transl>- Chłopcze, to wszystko nie trzyma się kupy, wymyśl jakąś lepszą wersję.</></><br>Jak wyjaśnił później prokuratorowi, te słowa wypowiedział dla rozluźnienia przyciężkawej atmosfery; miał to być żart, że niby chłopak zmyśla. Ale od tego momentu Steve Berenson zaczął się plątać i dochodzenie weszło nareszcie na właściwe tory.<br>W ciągu dwóch następnych miesięcy chłopiec podał aż szesnaście odmiennych wersji. Wśród nich były cztery, w których przyznał się, że był świadkiem zbrodni, jeden raz przyznał się do współdziałania z bandytami, a dwa razy