Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
namiotem moskitiery, i rozmawialiśmy szeptem,
i postanowiliśmy zgodnie, że będziemy sobie opowiadać: raz jeden, to znów drugi lub trzeci, co kto tylko zechce, jak Szeherezada przez tysiąc i jedną noc (a nie wiedziałem, że właśnie tyle spędzę ich tu, w Esfahanie), i przystaliśmy na to wszyscy, że można nawet odrobinę zmyślać, zwłaszcza ja przytakiwałem żywo, bo lubiłem, jak mnie słuchano, a wyliczanka, oczywiście jeszcze po rosyjsku, miała wskazać, kto zacznie:

Raz, dwa, tri, czetyrie, piat',
wyszeł zajczik pogulat',
wdrug ochotniki napali,
priamo w zajczika strielali:
pif-paf, pif-paf, ojojoj,
pomirajet zajczik moj!

i tym razem ja okazałem się owym biednym
namiotem moskitiery, i rozmawialiśmy szeptem,<br>i postanowiliśmy zgodnie, że będziemy sobie opowiadać: raz jeden, to znów drugi lub trzeci, co kto tylko zechce, jak Szeherezada przez tysiąc i jedną noc (a nie wiedziałem, że właśnie tyle spędzę ich tu, w Esfahanie), i przystaliśmy na to wszyscy, że można nawet odrobinę zmyślać, zwłaszcza ja przytakiwałem żywo, bo lubiłem, jak mnie słuchano, a wyliczanka, oczywiście jeszcze po rosyjsku, miała wskazać, kto zacznie:<br><br>Raz, dwa, tri, czetyrie, piat',<br>wyszeł zajczik pogulat',<br>wdrug ochotniki napali,<br>priamo w zajczika strielali:<br>pif-paf, pif-paf, ojojoj,<br>pomirajet zajczik moj!<br><br>i tym razem ja okazałem się owym biednym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego