Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Dom
Nr: 3
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1985
i zimą, a w porach przejściowych najbardziej), ani o urzędach, urzędnikach. papierach, ani o nawozach... Tylko o nich.
Gospodyni, lat 50, bezzębna, poorana zmarszczkami twarz, przerzedzone włosy nad białym czołem, wykrzywione artretyzmem ręce. Największa strata? Śmierć męża, dwa tata temu. Umarł na serce, w niedzielę, w lecie, w najgorętszej porze żniw. Najbliższy telefon jest u sołtysa, telefon jedyny, wówczas był zepsuty. Najbliższy ośrodek zdrowia w lokalnym "city", może lekarz był, może nie było go w domu, nie było czasu sprawdzić czy lekarz pomógłby. Najbliższe pogotowie, szpital kilkadziesiąt kilometrów dalej. Nikt nie zdążył. Gospodarz umarł po gospodarsku, po mszy, przy odpoczynku.
Prawdą
i zimą, a w porach przejściowych najbardziej), ani o urzędach, urzędnikach. papierach, ani o nawozach... Tylko o nich. <br>Gospodyni, lat 50, bezzębna, poorana zmarszczkami twarz, przerzedzone włosy nad białym czołem, wykrzywione artretyzmem ręce. Największa strata? Śmierć męża, dwa tata temu. Umarł na serce, w niedzielę, w lecie, w najgorętszej porze żniw. Najbliższy telefon jest u sołtysa, telefon jedyny, wówczas był zepsuty. Najbliższy ośrodek zdrowia w lokalnym &lt;q&gt;"city"&lt;/&gt;, może lekarz był, może nie było go w domu, nie było czasu sprawdzić czy lekarz pomógłby. Najbliższe pogotowie, szpital kilkadziesiąt kilometrów dalej. Nikt nie zdążył. Gospodarz umarł po gospodarsku, po mszy, przy odpoczynku. <br>Prawdą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego