Tylko nie ruszajcie moich rybek! Wszędzie są. On go wziął w rękę i zgniótł w palcach, a cała reszta biegała rządkiem po rurze. Jeden za drugim, jeden za drugim, jeden za drugim. Czy ona nie mogłaby choć raz zrobić czegoś tak, jak trzeba. Bardzo bym chciała, bardzo bym chciała. Obiad znów był przypalony. Nie, nie, diabeł nie ma zielonych oczu. On w ogóle nie ma oczu. Nie ma niczego. Niczego. Nie zbliżajcie się do mnie, proszę. To wcale nie musi tak być. Nie musi się tak powtarzać. Proszę.<br>Jeden za drugim, jeden za drugim...<br><br><br>ROZDZIAŁ V<br><br>Matka, brat lub oboje. Matka, brat