był "masowy" mimo groźby zamachów. Nie obyło się co prawda bez incydentów, w wyniku potyczek zbrojnych, ostrzałów, eksplozji min i wybuchu bomb amerykańskich zginęło w sobotę 40 osób - ale według afgańskich kryteriów przebieg wyborów można uznać za spokojny. Do ochrony głosujących zaangażowano około 100 tysięcy ludzi, w tym 15 tys. żołnierzy amerykańskich, 9 tys. żołnierzy międzynarodowych sił &lt;name type="org"&gt;ISAF&lt;/&gt; i 15 tys. strzelców nowo tworzonej armii afgańskiej.<br><br>&lt;div1 type="comm"&gt;<br><br>&lt;tit&gt;&lt;gap&gt; SPECJALNIE DLA "RZ"&lt;/&gt;<br><br>&lt;au&gt;Pierre Maya, obserwator ONZ&lt;/&gt;<br><br>Wszystko poszło dobrze. Generalnie nie było ataków na biura ONZ i lokale wyborcze. Frekwencja była wysoka. Atmosfera dobra. Ludzie są zadowoleni. Wydaje się, że kryzys spowodowany bojkotem głosowania