po palto, powiedzmy) i wycelowane we mnie puenty jej piersi, wyraźne pod cienką tkaniną domowej szaty... I nagle sumienie śpieszy mi na ratunek, wybawia w ostatniej chwili z tego położenia ostrym, moralnym nakazem. Przypomina mi bowiem to, o czym my, młodzi mężczyźni w niektórych skomplikowanych życiowych okolicznościach zapominany: że jesteśmy żonaci! Elementarna lojalność wobec żony każe mi przerwać wszelkie rozważania i natychmiast opuścić to miejsce, w którym znalazłem się, osaczony niebezpieczną dwuznacznością. <br>- Na mnie już czas, proszę pani - mówię. - Sklep, wie pani... Wspólnik po towar musi... Nie, na żadną wdzięczność nie zasługuję. Każdy by tak samo na moim miejscu... Do widzenia