Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
dozoru. On, wiesz, ten pan Hipolit, jest może nawet dosyć uczciwy, ale uważał, że po co się ma to wszystko marnować? Ale jak tu zamieszkaliśmy, to ja zaczęłam pilnować ogrodu i przepędzałam jego kozy i gęsi. On sobie nic z tego nie robił, zupełnie mnie lekceważył. Bo jemu już wtedy zrobiło się strasznie niewygodnie, za ciasno, i chciał koniecznie nasz ogród kupić. A myśmy nie chcieli. Więc on tym bardziej szkodził mi w ogrodzie. Więc ja raz sprowadziłam wójta i posterunkowego i zajęliśmy jego kozy, wyłapaliśmy jego kury i indyki. A on musiał zapłacić karę.
Dziewczynka rozpromieniła się na chwilę i w
dozoru. On, wiesz, ten pan Hipolit, jest może nawet dosyć uczciwy, ale uważał, że po co się ma to wszystko marnować? Ale jak tu zamieszkaliśmy, to ja zaczęłam pilnować ogrodu i przepędzałam jego kozy i gęsi. On sobie nic z tego nie robił, zupełnie mnie lekceważył. Bo jemu już wtedy zrobiło się strasznie niewygodnie, za ciasno, i chciał koniecznie nasz ogród kupić. A myśmy nie chcieli. Więc on tym bardziej szkodził mi w ogrodzie. Więc ja raz sprowadziłam wójta i posterunkowego i zajęliśmy jego kozy, wyłapaliśmy jego kury i indyki. A on musiał zapłacić karę.<br>Dziewczynka rozpromieniła się na chwilę i w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego