Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
podniósł nogawkę, zdjąłem urządzenie. Zmniejszyłem do minimum obwód metalowej bransolety. Rastafiński kopał zajadle; nogi, chociaż krótkie, miał umięśnione i mocne. Z dużym trudem założyliśmy mu obrożę nad kolanem.
- Pójdziesz siedzieć, jak mamę kocham! - wycharczał.
- Jeżeli, to razem z tobą, defraudancie! Poczekaj spokojnie, znajdą cię na pewno. I nie szarp się, zrobisz sobie krzywdę.
Wjechałem terenówką do stodoły, rzuciłem jego komórkę na siedzenie; nie chciałem, żeby do mnie dzwonili i próbowali nas namierzać. Poza tym w sądzie każdy drobiazg może się liczyć. Zamknęliśmy obie bramy i drzwi wejściowe na klucz. Kalkulowałem, że minie kilka godzin, zanim wojskowi odnajdą pułkownika i zorganizują pościg
podniósł nogawkę, zdjąłem urządzenie. Zmniejszyłem do minimum obwód metalowej bransolety. Rastafiński kopał zajadle; nogi, chociaż krótkie, miał umięśnione i mocne. Z dużym trudem założyliśmy mu obrożę nad kolanem. <br>- Pójdziesz siedzieć, jak mamę kocham! - wycharczał.<br>- Jeżeli, to razem z tobą, defraudancie! Poczekaj spokojnie, znajdą cię na pewno. I nie szarp się, zrobisz sobie krzywdę. <br>Wjechałem terenówką do stodoły, rzuciłem jego komórkę na siedzenie; nie chciałem, żeby do mnie dzwonili i próbowali nas namierzać. Poza tym w sądzie każdy drobiazg może się liczyć. Zamknęliśmy obie bramy i drzwi wejściowe na klucz. Kalkulowałem, że minie kilka godzin, zanim wojskowi odnajdą pułkownika i zorganizują pościg
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego