oczy, obejdźmy ten hałaśliwy jarmark, wmieszajmy się między rolników i wkroczmy do miasta. Veni, vidi, vici! <br>- Nim pójdziemy w ślady Cezara - pokręcił głową Samson Miodek - należałoby sprawdzić, czy ukochanej Reinmara nie ma trafunkiem wśród turniejowych spektatorów. Jeśli zebrało się całe miasto, może i ona tu jest?<br>- A cóż Adela - Reynevan zsiadł z konia - miałaby robić wśród tego towarzystwa? Ją tu więżą, przypominam. Więźniów nie zaprasza się na turnieje. <br>- Zapewne. Ale cóż szkodzi sprawdzić?<br>Reynevan wzruszył ramionami.<br>- Dalejże więc. Chodźmy. <br>Musieli iść ostrożnie, uważając, by nie wdepnąć w kupę. Okoliczne zagajniki stały się, jak przy okazji każdego turnieju, powszechną latryną. Ziębice liczyły