Typ tekstu: Książka
Autor: Musierowicz Małgorzata
Tytuł: Dziecko piątku
Rok: 1993
nagle. - Oddam do rąk własnych, może będzie okazja.
Jedwabiński nawet go nie słuchał. Głośno wycierał nos.
- Do widzenia - powiedział woźny i wyszedł. Boże kochany, dawno już nie czuł takiego niesmaku i żalu.

6.

Babcia Jedwabińska znalazła Konrada dopiero około pierwszej, kiedy udała się do ogródka po sałatę i koperek do zupy.
- A to znów co?! - plasnęła rękami. - Co ty tu robisz, miglancu jeden?
Konrad podniósł się z ławki, nieprzytomny od słońca, prawie oślepiony. Siedział z wyciągniętymi nogami, lekko rozkraczony, z potarganą grzywką i z rękami zwisającymi jak u szympansa.
- Wyglądasz jak półtora nieszczęścia! - zakrzyknęła babcia. - Orelka, czyś ty widziała, kto tu
nagle. - Oddam do rąk własnych, może będzie okazja.<br>Jedwabiński nawet go nie słuchał. Głośno wycierał nos.<br>- Do widzenia - powiedział woźny i wyszedł. Boże kochany, dawno już nie czuł takiego niesmaku i żalu.<br><br>6.<br><br>Babcia Jedwabińska znalazła Konrada dopiero około pierwszej, kiedy udała się do ogródka po sałatę i koperek do zupy.<br>- A to znów co?! - plasnęła rękami. - Co ty tu robisz, miglancu jeden?<br>Konrad podniósł się z ławki, nieprzytomny od słońca, prawie oślepiony. Siedział z wyciągniętymi nogami, lekko rozkraczony, z potarganą grzywką i z rękami zwisającymi jak u szympansa.<br>- Wyglądasz jak półtora nieszczęścia! - zakrzyknęła babcia. - Orelka, czyś ty widziała, kto tu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego