pobytu w Pradze intrygował mnie szyld "Stichova Slużba", umieszczony nad wystawą - jak mi się wydawało - sklepu. Na tej wystawie ułożone były różne sweterki, stały małe manekiny w sukienkach.</intro> Pewnego dnia znalazłam wreszcie czas, by zajrzeć do wnętrza tego "sklepu". Było w nim pełno klientek. Jedne oglądały rozłożone na dużym stole żurnale (czeskie, polskie, francuskie - jakie kto chce), inne podchodziły do lady prosząc o numer taki to a taki. Wówczas ekspedientka podawała im małą paczuszkę opakowaną w celofan, w której znajdował się wykrój sukienki lub płaszcza, opis wykonania serwety na drutach, sweterka itp. Jeszcze inne kobiety po obejrzeniu żurnali i wybraniu modelu