znali tego sędziwego stryja, lecz słyszeli o nim wiele. Niewiasty, bratowe, <br>synowe, świekry, córki przysposabiały ucztę na dachu domu. Pochodnie ujęte w <br>brązowe pierścienie płonęły, więcej dla uświetnienia niezwykłego zdarzenia jak <br>z potrzeby, gdyż miesiąc już wspiął się na niebo i noc była bardzo jasna. Staruszka <br>Melcha, wdowa po Nachorze, żwawa, choć otyła i przygłucha, powiodła Elizera <br>najpierw do izby, by pokazać mu, że ofiarowane niegdyś przezeń synom jej miedziane <br>złocone misy i dzbany stoją na półce na poczesnym miejscu, potem na dziedziniec, <br>gdzie były groby Tarego, syna jego Nachora i ołtarzyk z kamiennym terafim. Elizer <br>pokłonił się grobom ze szczerym