Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
się jak zraniony ptak o jednym tylko skrzydle. Niebawem pojawiły się pierwsze smoki, szybujące wysoko ponad nami. Zwykle okrążały nas kilkakrotnie i odlatywały, nie próbując nawiązać kontaktu. Obawialiśmy się, czy nie zaatakują, gdy tylko bardziej zbliżymy się do wyspy. Na wierzchołku masztu powiewał pęk błękitnych szarf, a Bestiar każdemu skrzydlatemu zwiadowcy starał się przekazać taki sam komunikat: "Bezbronni, niegroźni, potrzebujący pomocy, bardzo młodzi, szczenięta..." Najwyraźniej pomagało, gdyż czas mijał, a smoki, choć coraz bardziej zniżały lot, przyglądały się tylko ciekawie, nakrywając nas cieniami wielkich skrzydeł.
Aż nadszedł dzień, gdy okaleczony statek dobrnął do przybrzeżnych wód Jaszczura. Wyspa rysowała się przed nami
się jak zraniony ptak o jednym tylko skrzydle. Niebawem pojawiły się pierwsze smoki, szybujące wysoko ponad nami. Zwykle okrążały nas kilkakrotnie i odlatywały, nie próbując nawiązać kontaktu. Obawialiśmy się, czy nie zaatakują, gdy tylko bardziej zbliżymy się do wyspy. Na wierzchołku masztu powiewał pęk błękitnych szarf, a Bestiar każdemu skrzydlatemu zwiadowcy starał się przekazać taki sam komunikat: "Bezbronni, niegroźni, potrzebujący pomocy, bardzo młodzi, szczenięta..." Najwyraźniej pomagało, gdyż czas mijał, a smoki, choć coraz bardziej zniżały lot, przyglądały się tylko ciekawie, nakrywając nas cieniami wielkich skrzydeł. <br>Aż nadszedł dzień, gdy okaleczony statek dobrnął do przybrzeżnych wód Jaszczura. Wyspa rysowała się przed nami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego