Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
rur miała setki maleńkich otworów, z których wystawały języki płomyków.
Czułem się tak, jakbym uczestniczył w jakiejś pogańskiej mszy: wokół mnie płonęły setki, tysiące świec, syk gazu, wydobywającego się z rur, przypominał niski, chóralny śpiew w nieznanym języku, za chwilę z ciemności czy wprost ze ściany ognia wyłoni się pół zwierz, pół człowiek, który pochwyciwszy mnie, zawlecze na stół ofiarny.
Traciłem oddech, dusiłem się, uderzałem piąstkami w głuche żeliwne drzwi, przekonany, że zostanę tu już na zawsze, błagałem, żeby mnie wypuścił, obiecywałem, że już będę mężczyzną, najbardziej męskim mężczyzną, jakiego widział, odpowiedzialnym, poważnym, ale wuj nie reagował. Na wewnętrznej stronie uda
rur miała setki maleńkich otworów, z których wystawały języki płomyków. <br>Czułem się tak, jakbym uczestniczył w jakiejś pogańskiej mszy: wokół mnie płonęły setki, tysiące świec, syk gazu, wydobywającego się z rur, przypominał niski, chóralny śpiew w nieznanym języku, za chwilę z ciemności czy wprost ze ściany ognia wyłoni się pół zwierz, pół człowiek, który pochwyciwszy mnie, zawlecze na stół ofiarny.<br>Traciłem oddech, dusiłem się, uderzałem piąstkami w głuche żeliwne drzwi, przekonany, że zostanę tu już na zawsze, błagałem, żeby mnie wypuścił, obiecywałem, że już będę mężczyzną, najbardziej męskim mężczyzną, jakiego widział, odpowiedzialnym, poważnym, ale wuj nie reagował. Na wewnętrznej stronie uda
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego