dnia i zebranych tłumów, przez Machówkę albo Lipowiec, jechały konno bałaguły już nawet bez koszuli, w jednych tylko skórzanych spodenkach, każdy z biczem w ręku, godłem swej potęgi, a za kawalkadą bezwstydną na wozie, bo na koniu utrzymać się już nie mógł, jechał całkiem nagi Bachus. (Kalinka, 276)<br>Pędzili za zwierzyną (najchętniej za wilkami) lub na wyścigi, ale jeszcze częściej bez celu:<br>Hulali po miastach i miasteczkach, napadali jaśnie wielmożnych po drogach, wyrządzając im bolesne (ale przynajmniej dające się czymś wytłumaczyć) figle, napadali kobiety bezbronne, siłą na nich dopraszając się o to, czego sercem pozyskać nie mogli. (Kraszewski, Latarnia..., 268)<br>Pędzili