zorganizować rybołówstwo, dać pracę ludziom, którzy na brzegu pozostali, i tym, którzy coraz tłumniej na brzeg przybywali ze stron całkowicie lądowych, z Wileńszczyzny na przykład. Tak to wtedy wyglądało, że osadnik dostawał ziemię, dostawał krowę, bo bez krowy żaden gospodarz obejść się nie mógł, ale w zamian za ziemię i zwierzynę musiał... rybaczyć, bo z kolei na morskim brzegu muszą być rybacy. Tak się z wolna rolnicy w rybaków przemieniali i przemieniają się jeszcze do dzisiaj. Ale to inna sprawa.<br> Porucznik Bernard Henzel przybył do Postomina vel Nowej Słupi i vel Słupioujścia, by z warsztatów remontowych, które tu kiedyś Niemcy założyli