tak jak was<br>przed godziną czy dwiema ujrzałem w całej wspaniałości.<br> Jesteście parą okrutnie zmęczonych kobiet.<br> I nie wstyd wam tego, to widać, nie kryjecie się z tym, bo i po<br>co.<br> Więc to wam, nie mnie, należy się wypoczynek po trudach<br>miłosierdzia.<br> Ty siedzisz zgarbiona na taborecie, z rękami zwieszonymi między<br>kolanami, a ty machinalnie zapinasz swój biały kitel, rozpięty od<br>góry do dołu, i patrzysz na mnie dziwnymi oczami.<br> Dlatego w takim pośpiechu wkładam kurtkę piżamy i zielony<br>szlafrok, nie powinienem tu być ni chwili dłużej.<br> Na pożegnanie nie mam odwagi uśmiechnąć się, bo czyż człowiekowi, który wyznał <br>wam