walał się czerwony hiszpański kapelusz. Pokoik nie miał okien, duszno w nim było i parno jak w oranżerii.<br>Słomka chciał się już cofnąć, gdy spoza parawanu dobiegł męski głos:<br>- To ty, Loda?<br>Słomka sapnął, nim jednak zdążył odpowiedzieć, zza czerwonego parawanu wyszedł nagi zupełnie Seiffert. Wzrostu był średniego, lecz pomimo zwięzłej i mocnej, jeszcze młodzieńczej budowy, ciała miał cokolwiek za wiele jak na tancerza. Swoją nagością wcale się nie wydawał skrępowany.<br>- A, to pan, dyrektorze! Dobry wieczór. Nie widział pan gdzie Lody?<br><page nr=149> Słomka domyślił się, że chodzi o partnerkę Seifferta, Kochańską.<br>- Nie widziałem. Jeszcze nie przyszła?<br>Tancerz nic nie odpowiedział. Podszedł