menines), masakry Delacroix (Kobiet algierskich),<br>masakry Maneta (Déjeuner sur l'herbe).<br>Te płótna, parafrazy, apoteozy - ależ nie! - to jakaś zdruzgotana<br>przeszłość wieków sztuki, paszkwil czy zabawka. To wrażenie było tak<br>silne i dla mnie samego nieoczekiwane, że nie mogę go przemilczeć.<br> Gdzie jest granica między wirtuozerią człowieka ogromnej kultury,<br>sztukmistrza o zwinności cyrkowej, parafrazującego sztukę wieków, a dziełem twórcy, które uszczęśliwia. Już nie mówię o zwyczajnym rysunku Rembrandta, Leonarda czy<br>Goi, ale bliżej ku nam w czasie cisną mi się wspomnienia przeżyć: szkic<br>do Pi`eta Delacroix w Luwrze czy Kobieta w pracowni Corota, czy Degasa<br>Ruda kobieta - ogromne płótno w National