na myśli słynne wyjaśnienie Antoniego Słonimskiego, który na pytanie, dlaczego po dwunastu latach londyńskiej emigracji zdecydował się był powrócić do kraju, i to akurat w roku 1951, zwykł odpowiadać z rozbrajającą szczerością, że w Anglii nie był w stanie opowiadać dowcipów. Nie, nie budził w nim szczególnych oporów zgniły kapitalizm, zwłaszcza że od stalinizmu anno 1951 wiało znacznie gorszym zapaszkiem. Nie, nie miał nic przeciwko angielskiemu stylowi życia: przeciwnie, całe życie był programowym anglofilem. I wreszcie nie, nie dokuczała mu zbytnio samotność, ograniczenia finansowe, czy deklasacja. Nie mógł natomiast znieść jednego: tego, że ilekroć próbował olśnić dowcipem angielskiego rozmówcę, żart okazywał się