gapie, jak jacyś przechodnie pytają Małgosię, moją łkającą teraz Małgosię:<br>- I co, czułaś coś?<br>- Jak było?<br>Przytulam wreszcie Gosię od tyłu, przywieram do niej, chcę ją osłonić od tych głupich pytań, wstydzę się jej wzruszenia i łez, ale ona odpowiada miękkim głosem:<br>- Tak, czułam, takie jakieś ciepło, jakiś taki prąd - zwraca na mnie zapłakane oczy, a ja widzę mieszkające w nich niebo i pewność, że wszystko zadziałało.<br>- Oj, to wspaniale - zachwyca się bardzo po świecku oazowa dziewczyna, jakby nie pamiętała, że przed chwilą zafundowała nam ekstazę, którą będę pamiętał do końca życia. Patrzę na jej zniszczone, niefirmowe adidasy, na fatalną, jakby